Wystawa Jakuba Różalskiego w bibliotece – wywiad z twórcą!

Portal do innych światów – wystawa w strzelińskiej bibliotece

Od 14 grudnia w Miejskiej i Gminnej Bibliotece Publicznej w Strzelinie można oglądać unikalną wystawę Inne Światy. Kilkunastu znanych autorów, między innymi Łukasz Orbitowski, Remigiusz Mróz, Jakub Żulczyk, Jakub Małecki, Jacek Dukaj napisali opowiadania do prac plastycznych Jakuba Różalskiego. Projekt Inne Światy to wyjątkowe połączenie grafiki i słowa. Strzelińska biblioteka jako jedyna w Polsce dostała możliwość prezentacji prac w tej formie. Inne Światy będzie można oglądać w bibliotece do końca lutego. Jakub Różalski odniósł ogromny międzynarodowy sukces, o jego fascynacje i pasje wypytał grafika dyrektor strzelińskiej biblioteki, Tomasz Duszyński.

Niewątpliwie jesteś zafascynowany malarstwem tradycyjnym. Trudno Cię jednak
zaszufladkować. Zawsze szukałeś swojej drogi?

Prawdę mówiąc, co może być niespodzianką, nigdy nie byłem specjalnie zafascynowany malarstwem. Uwielbiam Chełmońskiego, Brandta czy Gierymskiego, ale to raczej ze względu na podejmowana przez nich tematykę i klimat obrazów, niż chęć podążania podobną drogą.

Zawsze fascynowała mnie batalistyka, wieś, dzika przyroda, historia. Jeśli już coś mnie fascynuje to jest to niewątpliwie film, od najmłodszych lat! W moich obrazach i światach które tworzę zdecydowanie więcej jest z przygód Franka Dolasa, Potopu, Krzyżaków czy Czterech Pancernych, niż z XIX wiecznego malarstwa. Film, dzieciństwo spędzone na wsi, żniwa, kombajny, wakacje w górach, Sienkiewicz., tak głównie szukałem inspiracji. Uważam, że nasze własne życie jest zawsze najlepszą, najprawdziwszą i największą inspiracją. Tak, zawsze starałem się podążać własną drogą. Szukać własnego języka na komunikowanie się ze światem. Od najmłodszych lat najlepiej szło mi przelewanie swoich myśli na papier, rysowanie, malowanie, pisanie… w sumie nic innego nie umiem robić.


Gdy tworzysz obrazy wciąż sięgasz po sztalugę, płótno i farby? W którym momencie
wkracza w ten świat malarstwo cyfrowe?

Tak, oczywiście, ale obecnie raczej rzadko. Malarstwo cyfrowe stało się moim głównym narzędziem pracy. Malarstwo tradycyjne ma w sobie magię, taką niepewność i ulotność, tego mi najbardziej brakuje.

Natomiast w malarstwie cyfrowym cenię sobie bardzo, jakby to powiedzieć, kulturę pracy i oszczędność czasu. Nie chodzi o sam proces malowanie, tutaj nie ma wielkiej różnicy, może poza nieco dłuższym czasem planowania w przypadku malarstwa analogowego, bardziej o przygotowanie do malowania, czyszczenie palety i pędzli po malowaniu, itd. Lubię “czystość” pracy malarstwa cyfrowego. Od dziecka jestem alergikiem, zawsze miałem dość duży problem z olejami i rozpuszczalnikami, to też nie jest bez znaczenia. Natomiast niezależnie od narzędzia którego używam, staram się, by moje prace miały ten sam charakter i styl, to dla mnie bardzo ważne!

W sielankowy nastrój twoich obrazów przenikają elementy zupełnie innego świata.
Wydawałoby się, że powinny budzić niepokój, nie zawsze tak jest. Przyglądamy się
raczej z ciekawością pojawiającym się wśród pól maszynom z alternatywnej
rzeczywistości. Zupełnie jak postaci z obrazów, w przerwie na odpoczynek…

Bardzo się cieszę, że tak to jest interpretowane. Jest to mocno zbliżone do tego, jak ja to widzę. Generalnie staram się zawsze zostawiać odbiorcom spore pole do własnych interpretacji i wyobrażeń na temat scen przedstawionych na moich obrazach.
Staram się, poprzez swoją twórczość, opowiadać jakieś historie, tworzyć portale do innych światów, przez które widz może się na chwilę przenieść. To zawsze sprawia mi największą satysfakcję w mojej pracy. Oczywiście w każdej pracy jest jakaś cząstka mnie samego.

To co mnie fascynuje, to co kocham i czego się boję, ale nie chcę by to w jakiś tam sposób przytłaczało czy dominowało widza.

okładka Inne Światy

Nie tylko budujesz światy, ale i tworzysz ich historię. Czym stał się dla ciebie projekt
1920 +

Zawsze fascynowało mnie tworzenie własnych, fantastycznych światów, od najmłodszych lat, od czasów kiedy pierwszy raz sięgnąłem po Tolkiena, od obejrzenia po raz pierwszy Niekończącej się opowieści. Historia zawsze była moją wielką pasją i największą inspiracją. Uwielbiam z niej czerpać, przetwarzać ją na swój własny sposób i tworzyć coś nowego na bazie tego, co znamy. Teraźniejszość i przyszłość wydają mi się raczej nudne i zupełnie mnie nie inspirują. W świecie 1920+ połączyłem więc wszystko co kocham, co mnie fascynuje i inspiruje, tworząc własne uniwersum. To mój własny świat do którego mogę uciec, gdy tylko mam ochotę oderwać się od problemów codzienności i naszej rzeczywistości. To taka forma terapii, szczególnie w tych niepewnych i trudnych czasach.

Czy światy, które stworzyłeś zaskakują nawet ciebie? Gry Scythe i Iron Harvest
osadzone są w świecie 1920+. Opowiadania z antologii Inne Światy podziałały na
wyobraźnię pisarzy tworzących opowiadania do twoich obrazów. Jak się odnajdujesz w
świecie rozwijającym się w różnych płaszczyznach i wymiarach. Nadążasz jeszcze za tym?

Ogromny, międzynarodowy sukces, tego jednak bardzo osobistego dla mnie uniwersum, nie przestaje mnie szokować i zaskakiwać. W najśmielszych snach nie spodziewałem się, że ludzie tak pokochali ten świat i jego estetykę.

Jestem ogromnie szczęśliwy z tego powodu i daje mi to ogromne poczucie spokoju i spełnienia. Oczywiście teraz, zaczyna on już powoli żyć własnym życiem i pewnie ta popularność przerosła już mnie, jako twórcę, ale zupełnie mi to nie przeszkadza.
Powoli chciałbym też zacząć prace nad nowymi światami i projektami, zobaczymy jak to się wszystko ułoży. Czy uda mi się jeszcze stworzyć coś na tyle oryginalnego i ciekawego jak uniwersum 1920+. Mam nadzieję, że tak!